piątek, 27 stycznia 2012

W darkroomie z Watersem- recenzja "Lollipop Monster"


„Lollipop Monster” bardziej niż „Salę samobójców” przypomina darkroom, w którym John Waters spotyka Michaela Hanekego.  Niemiecki film o zbuntowanych nastolatkach pozostaje rozpięty w efektownym rozkroku między lekkością stylu a brutalnością spostrzeżeń, absurdalnym humorem a poruszającym autentyzmem. Diabelnie zdolna debiutantka Ziska Riemann potrafi nasycić wszystkie te emocje jednakową intensywnością.

Reżyserka robi znakomity użytek z wieloletniego doświadczenia nabytego w pracy nad tworzeniem komiksów. Skąpany w intensywnym różu i szarości, efektowny wizualnie świat przedstawiony na ekranie doskonale dopasowuje się do  psychiki głównych bohaterek- Ari i Oony. Riemann z wyraźną fascynacją przygląda się skomplikowanej relacji gotki i lolitki. Więź rodzącą się między dziewczynami przedstawia jako przedziwną mieszankę rywalizacji, lojalności i pożądania.

(...) Cała recenzja ukaże się w lutowym wydaniu miesięcznika Film

sobota, 14 stycznia 2012

Stygmat Finchera- recenzja "Dziewczyny z tatuażem"


David Fincher dokonał trudnej sztuki. Reżyser zdystansował się od książkowego pierwowzoru i udanej szwedzkiej ekranizacji, by odcisnąć na „Dziewczynie z tatuażem” autorskie piętno. Zamiast narażać się na spłycenie uprawianej przez Stiega Larssona krytyki mechanizmów państwa opiekuńczego, Fincher zrobił to, co potrafi najlepiej, czyli nakręcił perfekcyjnie wystylizowany kryminał. „Dziewczyna…” trzyma świetne tempo, pozostaje wyczulona na detal i skrywa w sobie autentyczną tajemnicę.  Silnie eksponowane sarkastyczne poczucie humoru odsyła „Dziewczynę…” do klasycznego kina noir. Z drugiej strony wnikliwe przyjrzenie się sile z jaką na współczesną rzeczywistość oddziałują nowe technologie sytuuje film Finchera obok „Autora widmo” Romana Polańskiego. Liczne intertekstualne nawiązania „Dziewczyny…” towarzyszą przekonaniu o unikalności reżysera, który odnalazł w literaturze Larssona swoje ulubione tematy i typy bohaterów. Motyw detektywa próbującego zgłębić rytualną naturę filmowych morderstw wzbudza skojarzenia z „Siedem”,  a Lisbeth Salander jako genialna hakerka- socjopatka wydaje się wytatuowaną i zakolczykowaną wersją Marka Zuckerberga. Jak zwykle u Finchera, fabuła filmu posuwa się do przodu w rytm znakomicie dobranej muzyki. W hipnotyzującej czołówce Karen O przywraca moc „zeppelinowskiemu” klasykowi „Immigrant Song”. Wypełniające resztę filmu kompozycje Trenta Reznora i Atticusa Rossa dyskretnie wspomagają obraz w budowaniu atmosfery podskórnego niepokoju. Mistrzowsko zainscenizowany, perwersyjny finał wzbudza natomiast silne przekonanie, że słuchanie Enyi już zawsze będzie stanowiło formę tortury.

Ocena: 9/10

czwartek, 12 stycznia 2012

Kino, nostalgia i bracia Marx- rozmowa z Akim Kaurismakim



 Cinema Enchante przerywa noworoczne milczenie i powraca krótkim, lecz barwnym wywiadem z Akim Kaurismakim. Z reżyserem znakomitego "Człowieka z Hawru" zastanawiamy się, czy Jaruzelski miał szansę polubić braci Marx, rozważamy tezę o wyższości Finlandii nad Wyborową oraz przywołujemy to, co o życiu i śmierci miał do powiedzenia Raymond Chandler.

(...) 

Piotr Czerkawski: Łącznikiem z  młodszą tradycją francuskiego kina pozostaje  epizod Jeana- Pierre'a Leauda. „Człowiek z Hawru” to już trzeci film, przy którym współpracujesz z kultowym aktorem Truffauta i Godarda.

Aki Kaurismaki: Kiedy byłem młodym kinofilem, traktowałem Leauda jako mojego absolutnego idola! Starałem się go imitować, gdy w 1981 roku w filmie „Kłamca”  zagrałem jedyną większą rolę w życiu. Uwielbiam u Leauda absolutne nieprzystosowanie do rzeczywistości połączone z niemal surrealistyczną skłonnością do romantyzowania płci przeciwnej. W dzisiejszych czasach taka postawa wydaje się już zupełnie unikatowa.

(...)

Większość krytyków porównuje twoje poczucie humoru do dowcipu Charliego Chaplina. Tymczasem nazwisko bohatera „Człowieka...” odwołuje się do braci Marx.

Kocham braci Marx. Kim trzeba być, żeby ich nie lubić? Generałem Jaruzelskim? Oczywiście nie jest tak, że zdradzam dla nich Chaplina. Jego podejście do rzeczywistości wydaje mi się coraz bardziej uzasadnione. Rozumiem to tym lepiej, im bardziej się starzeję.


Zastanawiam się jak twoja fascynacja przeszłością wpływa na stosunek do współczesnego kina. Czy dostrzegasz jakichś twórców, którzy swoim dorobkiem nawiązywaliby do okresu świetności kina autorskiego?

Nie mam żadnych wątpliwości, że największymi reżyserami naszych czasów są bracia Dardenne. Wierzę, że w „Człowieku...” udało mi się zawrzeć podobny rodzaj wrażliwości, empatii i humanizmu, który dostrzegam w ich kolejnych filmach.

Twoje kino jest pełne nawiązań do dorobku całej europejskiej kultury. W jaki sposób naznacza cię to, że urodziłeś się akurat w Finlandii?

Jeśli jesteś Finem, musisz mieć w sobie pewien specyficzny rodzaj melancholii, który przenika każdą twoją aktywność, także kino. W porównaniu z Polakami mamy jednak to szczęście, że nasza wódka jest łagodniejsza niż Wyborowa. Takie rzeczy mają pewne znaczenie, ale i tak staram się, żeby moje kino było jak najbardziej uniwersalne. Jak powiedział Raymond Chandler,  nieważne gdzie się rodzisz tak samo jak nieważne, gdzie leżysz po śmierci.

 Cała rozmowa ukazała się w styczniowym numerze miesięcznika Kino


niedziela, 1 stycznia 2012

Niepoważne podsumowanie 2012 roku w polskich kinach



Skoro wszyscy piszą o swoich oczekiwaniach i nadziejach związanych z okresem najbliższych 12 miesięcy, dlaczego by nie pozostać wiernym tradycji absurdu i 1 stycznia nie pokusić się o profetyczne podsumowanie roku 2012?


NAJLEPSZY FILM NIEOPOWIADAJĄCY O KONIU

„Człowiek z Hawru” reż. Aki Kaurismaki

NAJLEPSZY FILM O KONIU

„War Horse” reż. Steven Spielberg

NAJGORSZY FILM O KONIU

„Koń turyński” reż. Bela Tarr

NAJLEPSZY ONE-LINER

„Moja matka zrobiła handjob mistykowi”- „Mója łódź podwodna” reż. Richard Aoyade

NAGRODA IM. KIM IR SENA ZA NAJLEPSZE WYKONANIE PIOSENKI „ARIRANG”

Kim Ki- Duk w filmie „Arirang” reż. Kim Ki- Duk

NAGRODA IM. MACAULAYA CULKINA DLA NAJFAJNIEJSZEGO FILMOWEGO KEVINA

Kevin z filmu „Musimy porozmawiać o Kevinie” reż. Lynne Ramsay

NAGRODA IM. JOHNA WATERSA DLA NAJBARDZIEJ WIDOWISKOWEJ SCENY WYMIOTOWANIA

Kate Winslet w filmie „Rzeź” reż. Roman Polański

NAGRODA IM. MARLONA BRANDO ZA NAJBARDZIEJ EROTYCZNE WYKORZYSTANIE ARTYKUŁÓW SPOŻYWCZYCH

Truskawki w filmie „Lollipop Monster” reż. Ziska Riemann

NAGRODA IMIENIA KRZYSZTOFA KIEŚLOWSKIEGO ZA NAJBARDZIEJ PRETENSJONALNĄ METAFIZYKĘ

Anioł z filmu „Trzy” reż. Tom Tykwer

NAGRODA IMIENIA TODDA SOLONDZA DLA SCENY Z NAJCZARNIEJSZYM POCZUCIEM HUMORU

Miranda przyznaje się Abe'owi do swojej choroby w filmie „Czarny koń” reż. Todd Solondz

NAGRODA IMIENIA MICHAELA WISDOMA DLA NAJBARDZIEJ EPICKIEGO MURZYNA

Heathcliff z filmu „Wichrowe wzgórza” reż. Andrea Arnold


NAGRODA IM. GROUCHO MARXA ZA NAJLEPSZE FILMOWE WĄSY

Robert Więckiewicz w filmie „Wałęsa” reż. Andrzej Wajda i Jerzy Skolimowski w filmie „Bitwa pod Wiedniem” reż. Renzo Martinelli