niedziela, 24 marca 2013

Stracony weekend - recenzja "Weekendu z królem" Rogera Michella




Film Rogera Michella to rozwlekła i mało zajmująca salonowa dykteryjka. "Weekend z królem" zawodzi jako pozbawiony ognia romans i mało przenikliwy komentarz na temat wzajemnych uprzedzeń między Brytyjczykami a Amerykanami. Podczas jego oglądania trudno zrozumieć nachalnie eksponowane przez dystrybutora porównania do "Jak zostać królem". Daleki od doskonałości komediodramat Toma Hoopera przy filmie Michella urasta do rangi prawdziwego arcydzieła.

Opowieść o spotkaniu króla Jerzego VI z prezydentem Rooseveltem irytuje nie tylko ze względu na swoją błahość. Film Michella ma w sobie tę samą burżuazyjną arogancję, która przeszkadzała w odbiorze chociażby francuskich "Nietykalnych". Mimo że wydarzenia ukazane w "Weekendzie z królem" poznajemy z punktu widzenia dalekiej kuzynki Roosevelta, film ma w sobie poddańczą uległość wobec amerykańskiego przywódcy i jego otoczenia

(...) więcej na łamach Dziennika

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz