Reżyser John Carney przestał wreszcie udawać płaczliwego grajka z "Once" i z podniesioną głową zwrócił się w stronę masowej publiczności. W efekcie stworzył hit na miarę "Przebojów i podbojów" Frearsa bądź "Poradnika pozytywnego myślenia" Russella. Irlandzki twórca poddaje delikatnemu remiksowi najbardziej ożywcze standardy hollywoodzkiego kina. Od popadnięcia w rutynę ratuje "Zacznijmy od nowa" ironiczne poczucie humoru oraz manifestowana na każdym kroku miłość do muzyki. Kluczowa dla zrozumienia filmu Carneya wydaje się scena, w której pewien producent tłumaczy swej młodej gwieździe, że akompaniament dobrej piosenki potrafi nadać znaczenie nawet najbardziej banalnym obrazom codzienności. Na potwierdzenie tej tezy reżyser przywołuje pomysł inscenizacyjny wykorzystany ostatnio w "Heimie" i "Nowej Warszawie" Bartosza Konopki. Oto niezależna piosenkarka, wspomagana przez podnoszącego się z kolan producenta, nagrywa swoje utwory w klimatycznych zakamarkach wielkiej metropolii. Między kolejnymi piosenkami reżyser pozwala nam dobrze poznać bohaterów i nawiązać z nimi kumpelską więź. Nieśmiała artystka, która "pisze piosenki dla siebie i swojego kota" oraz zapijaczony impresario w stylu Charlesa Bukowskiego, to z pewnością jeden z najbarwniejszych duetów ostatnich miesięcy.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zacznijmy od nowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zacznijmy od nowa. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 15 lipca 2014
"Piosenki dla siebie i swojego kota" - recenzja "Zacznijmy od nowa"
Reżyser John Carney przestał wreszcie udawać płaczliwego grajka z "Once" i z podniesioną głową zwrócił się w stronę masowej publiczności. W efekcie stworzył hit na miarę "Przebojów i podbojów" Frearsa bądź "Poradnika pozytywnego myślenia" Russella. Irlandzki twórca poddaje delikatnemu remiksowi najbardziej ożywcze standardy hollywoodzkiego kina. Od popadnięcia w rutynę ratuje "Zacznijmy od nowa" ironiczne poczucie humoru oraz manifestowana na każdym kroku miłość do muzyki. Kluczowa dla zrozumienia filmu Carneya wydaje się scena, w której pewien producent tłumaczy swej młodej gwieździe, że akompaniament dobrej piosenki potrafi nadać znaczenie nawet najbardziej banalnym obrazom codzienności. Na potwierdzenie tej tezy reżyser przywołuje pomysł inscenizacyjny wykorzystany ostatnio w "Heimie" i "Nowej Warszawie" Bartosza Konopki. Oto niezależna piosenkarka, wspomagana przez podnoszącego się z kolan producenta, nagrywa swoje utwory w klimatycznych zakamarkach wielkiej metropolii. Między kolejnymi piosenkami reżyser pozwala nam dobrze poznać bohaterów i nawiązać z nimi kumpelską więź. Nieśmiała artystka, która "pisze piosenki dla siebie i swojego kota" oraz zapijaczony impresario w stylu Charlesa Bukowskiego, to z pewnością jeden z najbarwniejszych duetów ostatnich miesięcy.
Etykiety:
Bartosz Konopka,
Charles Bukowski,
David O Russell,
filmy muzyczne,
Heima,
John Carney,
Nowa Warszawa,
Once,
Poradnik pozytywnego myślenia,
Przeboje i podboje,
Stephen Frears,
Zacznijmy od nowa
Subskrybuj:
Posty (Atom)