sobota, 21 kwietnia 2012

Mój bohater jest wampirem- rozmowa z Pierrem Schöllerem, reżyserem "Ministra"



Od wczoraj możemy oglądać w kinach francuskiego "Ministra" a jego reżyser z tej okazji mówi mi o swoim stosunku do polityki, skłonności do podważania myślowych schematów i fascynacji kinem Godarda.

(...)
Piotr Czerkawski: Politycy podejmują decyzje wiążące dla ogółu społeczeństwa, ale ich świat okazuje się, mimo wszystko, bardzo hermetyczny. Jaki był pański klucz do zrozumienia jego specyfiki?

Pierre Schöller : Świat polityki jest może nie tyle hermetyczny, co zakodowany, sekretny, pełen rytuałów. Dlatego wraz z aktorem Oliverem Gourmetem musieliśmy być bardzo uważni i naprawdę postarać się, żeby widz mógł odczuć empatię wobec głównego bohatera. W pewnym momencie uznałem, że może się to udać, jeśli pokażemy na ekranie, że rządzenie jest przede wszystkim doświadczeniem fizycznym. Ma wpływ na samopoczucie, zostawia swoje ślady w pocie, krwi, łzach, spermie...

W trakcie trwania filmu Bertrand wielokrotnie styka się z sytuacjami kryzysowymi a jego umiejętności zostają poddane wielu próbom. Zastanawiam się, czy nazwałby pan go dobrym politykiem?

To bardzo ciekawe zagadnienie, ale, mimo wszystko, nie chciałem oceniać mojej postaci. Gdy próbowałem to robić, Bertrand oddalał się ode mnie i traciłem go z pola widzenia. Dlatego w końcu przyjąłem go takim jakim dał mi się poznać: jest szlachetny, pełen ambicji i energii. Jednocześnie jednak ma w sobie coś z potwora. Sposób w jaki wyraża pragnienie władzy wydaje mi się niemal wampiryczny.

Kino francuskie nigdy nie stroniło od polityki a w trakcie rewolucji Maja 68 zyskało realny wpływ na otaczającą rzeczywistość. Czy podczas pracy nad „Ministrem” to dziedzictwo wydało się panu inspirujące?

Duży wpływ miały na mnie zwłaszcza filmy Godarda. To właśnie one pokazały mi, że kino może poruszać bardzo różnorodne tematy i skłaniać widza do myślenia. Chciałem, żeby to samo dało się powiedzieć o „Ministrze”. Jednocześnie jednak zależało mi na stworzeniu filmu jak najbardziej atrakcyjnego dla widza. Stąd wzięły się inspiracje kinem gatunkowym. „Minister” ma w sobie coś z komedii, bo nie istnieją dla niego tematy tabu a logika wydarzeń okazuje się nieraz bardzo pokrętna. Dynamiczne tempo i nieprzewidywalność fabuły jednocześnie jednak nadaje „Ministrowi” aurę tajemniczości. Sprawia, że ogląda się go jak thriller w stylu Roberta Aldricha.

(...)
Cały wywiad ukazał się na łamach Portalu Filmowego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz