środa, 23 listopada 2011

Niepiękna katastrofa- recenzja "Drugiej Ziemi"


Debiutujący reżyser Mike Cahill poniósł ambitną porażkę. W postawie przyjętej podczas pracy nad „Drugą ziemią” przypomina Krzysztofa Kieślowskiego próbującego zrealizować film w manierze Larsa von Triera. Jak na opowieść o małej Apokalipsie zdecydowanie zbyt często bombarduje ekranowy świat mieszanką patosu, łez i ostentacji.

(...) Brak psychologicznej wiarygodności nie pozwala „Drugiej ziemi” na powtórzenie sukcesu innych tytułów, które coraz śmielej łączą pozornie odległe konwencje melodramatu i science-fiction. Mdły debiut Cahilla przegrywa na tym polu z eleganckim „Nie opuszczaj mnie” Marka Romanka. Tamten film korzystał jednak z precyzyjnego scenariusza opartego na nagradzanej powieści Kazuo Ishiguro. Twócy „Drugiej ziemi” mają do dyspozycji wyłącznie coś na kształt chaotycznych zapisków zrozpaczonej nastolatki. Nic dziwnego, że ma się wrażenie jakby ich film pochodził z zupełnie innej planety.

Całość recenzji ukaże się w grudniowym numerze miesięcznika Film

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz