czwartek, 15 sierpnia 2013

Daleko od raju - recenzja "Elizjum" Neilla Blomkampa







Nowy film Neilla Blomkampa stanowi świadectwo intelektualnego rozleniwienia reżysera. „Elizjum” powiela pomysły, które kilka lat temu zadecydowały o sukcesie świetnego „Dystryktu 9”. Twórca rodem z RPA raz jeszcze próbuje połączyć atrakcyjność schematów kina science fiction z werwą ideologicznego manifestu. W „Dystrykcie 9” podobna strategia zaowocowała oryginalnym spojrzeniem na niezabliźnione rany po apartheidzie. W „Elizjum” prowadzi niestety już tylko do powtarzania komunałów godnych głupkowato uśmiechniętej Miss World. Karykaturalnie wyrazisty podział na wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych nadaje dziełu Blomkampa subtelność godną radzieckiej propagandówki. Fabularny schemat zakładający obecność chorego dziecka, uciemiężonej kobiety i bohatera klasy pracującej kojarzy się natomiast z zaangażowanymi społecznie opowieściami o Górnym Śląsku. Trudno oprzeć się wrażeniu, że filmy takie jak „Elizjum” mógłby kręcić Robert Gliński, gdyby tylko dysponował budżetem w wysokości 100 milionów dolarów. Na całe szczęście równie złowieszcza hipoteza prawdopodobnie nigdy nie zostanie zweryfikowana.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz