1. Moja matka (My Mother), Nanni Moretti- Moretti pisze kolejny rozdział swego “Dziennika intymnego”, ale nie popada ponoć w egzaltację, która wypełniła “Pokój syna”. Dla wielu najbardziej niedoceniony film tegorocznego Cannes.
2. Pan Turner (Mr. Turner), Mike Leigh - Leigh, po raz drugi w karierze, wsiada do wehikułu czasu. Trudno mi uwierzyć, że biografia Williama Turnera okaże się równie ciekawa jak życiorysy, portretowanych zwykle przez reżysera, zwykłych Londyńczyków. Komu jednak można dziś zaufać, jeśli nie Mike’owi Leigh?
3. Wada ukryta (Inherent Vice), Paul Thomas Anderson -Raymond Chandler na kwasie i odbywana chwiejnym krokiem podróż w stronę lat 70. Czy tylko ja mam wrażenie, że detektyw Doc Sportello mógłby okazać się wiernym druhem Dude’a Lebowskiego?
4. Zupełnie Nowy Testament (Brand New Testament), Jaco van Dormael - Ten tytuł jest tak dobry, że w zasadzie nie było potrzeby kręcić filmu. A ten i tak udał się ponoć znakomicie. Wygląda na to, że Jaco van Dormaelowi można będzie wybaczyć jego poprzedni film – „Mr. Nobody” – którego scenariusz wykradziono chyba z kosza na śmieci w domu Kieślowskiego.
5. Nasza młodsza siostra (Our Little Sister), Hirokazu Koreeda - W „Jak ojciec i syn” Hirokazu Koreeda był w stanie nakręcić arcydzieło na podstawie materiału, który w ręku każdego innego reżysera zamieniłby się w łzawą telenowelę.Wiele wskazuje na to, że powtórzył swój sukces raz jeszcze.
6. Plus minus, czyli podróże muchy na Wschód, Bogdan Dziworski - Z Bogdanem Dziworskim, świętym szaleńcem polskiego dokumentu, ruszę wszędzie, choćby upchnięty w bagażniku. Rozmiłowana w Józefie Stalinie Gruzja? Dlaczego nie.
7. Zabójczyni (The Assassin), Hou Hsiao-hsien - Kino wuxia odstręcza mnie tak samo jak azjatycki minimalizm, więc zderzenie tych dwóch porządków wydaje mi się perwersyjnie pociągające. Zwłaszcza, że poparto je nagrodą za reżyserię w Cannes.
8. Anioły rewolucji (Angels of Revolution), Aleksiej Fedorczenko - Aleksiej Fedorczenko zderza swą surrealistyczną wyobraźnię i absurdalne poczucie humoru z rzeczywistością komunistycznej Rosji lat 30. Po „Niebiańskich żonach Łąkowych Maryjczyków” dam się uwieść każdej fantazji tego reżysera.
9. Nawet góry przeminą (Mountains May Depart), Jia Zhangke - Do tej pory nie udało mi się szczerze polubić Jii Zhangke. Nagrodzona w Cannes opowieść o upadku współczesnych Chin – uzupełniona nieoczekiwaną wycieczką w przyszłość – to chyba dobra okazja, by zmienić zdanie.
10. Tysiąc i jedna noc (Arabian Nights), Miguel Gomes -Trzyczęściowy film, w którym Szeherezada przyjmuje obywatelstwo portugalskie i snuje alegoryczną opowieść o dziejach kraju. Mam multum wątpliwości, ale po doskonałym „Tabu” Miguel Gomes zyskał u mnie niewyczerpany kredyt zaufania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz