„Od czwartku do niedzieli” ma w
sobie zagadkową sprzeczność. Reżyserka Dominga Sotomayor
pozostaje jednocześnie pełną świeżości debiutantką i
zmanierowaną prymuską. Chilijska twórczyni podporządkowuje
schematy klasycznego kina drogi rygorom latynoamerykańskiego
minimalizmu. Przestylizowanemu, rozsmakowanemu we własnej monotonii
„Od czwartku...” nie sposób jednak odmówić pewnej doniosłości.
W filmie Sotomayor relacja ze zwyczajnej wycieczki za miasto zamienia
się w bolesną kronikę rozpadu rodziny. Chilijska reżyserka
okazuje się na tyle dojrzała, by nie krytykować otwarcie
bohaterów, nie oceniać sprzecznych racji i nie prowokować
gwałtownych kłótni.
(...)
Więcej na łamach Dziennika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz