piątek, 31 maja 2013

69 ziewnięć z nudów - recenzja "28 pokoi hotelowych"





Życie erotyczne fikcyjnych postaci coraz częściej staje się przedmiotem obsesyjnych wyliczanek. Jakiś czas temu Paulo Coelho – w kolejnym przypływie swego wizjonerstwa - stwierdził, że seks między bohaterami jednej z jego książek trwać ma równe 11 minut.. Chwilę później w art house'owym pornosie „9 songs” Michael Winterbottom kazał dwójce młodych ludzi kochać się w rytm tytułowej liczby popowych szlagierów. Reżyser Matt Ross dorzuca do tej listy jeszcze „28 pokoi hotelowych”, w których miłosnym igraszkom oddaje się pewien pisarz i zaskakująco atrakcyjna księgowa. Niestety równie frywolny punkt wyjścia nie prowadzi do satysfakcjonującej kulminacji. Zamiast niezliczonych jęków rozkoszy amerykański film prowokuje wyłącznie jakieś 69 ziewnięć z nudów.

Młody reżyser popełnia wszystkie możliwe grzechy stremowanego debiutanta. Twórca „28 pokoi...” chciałby być w jednej chwili perwersyjny jak Bernardo Bertolucci i uroczy jak Richard Linklater. Niestety, przez cały czas pozostaje tylko chaotycznym Mattem Rossem.

(...)
 
Więcej w majowym FILMIE 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz