czwartek, 9 stycznia 2014

Kundera na RedTubie - recenzja "Nimfomanki cz.1" Larsa von Triera





„Nimfomanka” to film prowokacyjny niczym striptiz w kościele, a jednocześnie głęboki jak gardło Lindy Lovelace. Trudno oprzeć się wrażeniu, że takie historie pisałby Milan Kundera, gdyby tylko zalogował się na portal RedTube. Film Larsa von Triera charakteryzuje – właściwa czeskiemu pisarzowi – umiejętność łączenia elokwencji z ordynarnością. „Nimfomanka” uwodzi elegancją dialogów zasłyszanych jakby od kawiarnianych intelektualistów z filmów Erica Rohmera. Jednocześnie jednak film von Triera broni się jako apoteoza estetyki porno. Niemal każda scena zapowiadająca seksualne zbliżenie bezwstydnie czerpie z wzorców kina XXX.  Reżyser ocenia ekscesy bohaterki znacznie wyżej niż mieszczańskie histerie jej rywalek, które – w rozdziale pod tytułem „Pani H.” – zamieniają się w karykaturę godną najdzikszych fantazji Johna Watersa. Chwilami postępowanie Nimfomanki wzbudza zakłopotanie i stawia opór logicznym uzasadnieniom. W tych przypadkach z pomocą przychodzi jednak nieoceniony markiz de Sade stwierdzający, że człowiek jest istotą, którą „łatwiej jebać niż usiłować rozumieć”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz