poniedziałek, 27 lutego 2012

Czarownica na stos!- recenzja "Lilly"



Nieokiełznana "Lilly" mogłaby się okazać przyrodnią siostrą tytułowego bohatera "Musimy porozmawiać o Kevinie" Lynne Ramsay. Inaczej niż w filmie Ramsay francuska reżyserka Fabienne Berthaud nie stara się jednak oddać rozchwiania emocjonalnego postaci za sprawą przesady rodem z campowego horroru. Twórczyni "Lilly" gardzi chwytami charakterystycznymi dla kina gatunkowego i pozostaje wierna estetyce artystowskiego bełkotu. Wyraźnie zaintrygowana swoją bohaterką nie dostrzega, że zamiast tajemnicy kryje się w niej wyłącznie pustka.

(...) Postawa Berthaud tchnie posthipisowską naiwnością, która swego czasu stała się przedmiotem doskonałej kpiny w "Cząstkach elementarnych" Michela Houellebecqa. Choć reżyserka nie zauważa własnej śmieszności i stylizuje Lilly na pogańską boginię, trudno spodziewać się, by udało jej się zyskać jakichkolwiek wyznawców.

Cały tekst ukazał się w piątkowym Dzienniku

niedziela, 26 lutego 2012

Oscary 2012



Już za kilka godzin w Hollywood zostaną rozdane Oscary a tymczasem na prośbę portalu mmwroclaw.pl - w doborowym towarzystwie - dzielę się paroma luźnymi uwagami i przewidywaniami dotyczącymi tegorocznej edycji.

"Liczę na to, że wygra "Rozstanie" - w moim odczuciu jest lepszym filmem - bardziej złożonym psychologicznie, mniej konwencjonalnym. "W ciemności" to film akademicki i niewiele wnoszący do tematyki kina holocaustowego. Gdyby miał wygrać, to raczej dlatego, że nagroda pomogłaby mu w promocji w Stanach Zjednoczonych, której "Rozstanie" już nie potrzebuje, bo jest tam doskonale znane.
Na korzyść "Rozstania" może przemawiać również sytuacja polityczna. Warto przypomnieć, że reżyser Asghar Farhadi nie jest ulubieńcem władz irańskich, więc nagroda dla niego z pewnością zirytowałaby przedstawicieli wrogiego Amerykanom reżimu. (...) "
więcej pod adresem: http://www.mmwroclaw.pl/404142/2012/2/26/oscary--wroclawscy-znawcy-kina-oceniaja-szanse-agnieszki-holland-sonda?category=news

Jestem optymistą- rozmowa z Bruno Dumontem

Na ekrany polskich kin wchodzi właśnie "Poza szatanem" a reżyser Bruno Dumont z tej okazji opowiada o mistycyzmie kina, zabawie gatunkami i trudnym do zauważenia własnym optymizmie.






(...)
Piotr Czerkawski: Co sprawia, że to właśnie kino tak często bywa traktowane jako przestrzeń sprzyjająca poszukiwaniu mistycyzmu?

Bruno Dumont: Opowiadający o swoich doświadczeniach mistycy zawsze podkreślali, że najsilniejszy kontakt z tajemnicą odczuwali za sprawą objawiających im się obrazów. Kino również jest rodzajem wizji, której celem staje się dotarcie do istoty tego, co niewidzialne. Oczywiście, nie każdy film jest z założenia mistyczny. Wszystko zależy od nastawienia konkretnego reżysera. Z całą pewnością jednak to właśnie kino ma szansę odkryć takie obszary rzeczywistości, których nie dałoby się zanalizować za pomocą rozumu. Pod tym względem film dociera znacznie dalej niż filozofia, którą zajmowałem się zanim zostałem reżyserem.

Jedną z najbardziej charakterystycznych cech pańskiej twórczości jest wychodzenie z punktu wyjścia charakterystycznego dla konkretnego gatunku filmowego, na którym odciska pan autorskie piętno i zmienia go nie do poznania.

Każdy film, książka czy obraz siłą rzeczy musi zawierać w sobie elementy klasyfikujące go w obrębie jakiejś konwencji. Jedyne, co można z nią zrobić to w jak najsilniejszym stopniu przetworzyć  na własną modłę. Spośród moich filmów ten proces najsilniej wybrzmiewa chyba w „Ludzkości”, która z wierzchu przypomina typowy kryminał. Mamy przecież zbrodnię, podejrzanego i prowadzącego śledztwo komisarza. Później historia skręca w zupełnie inne rejony, staje się coraz bardziej zagmatwana i wieloznaczna, ale do samego końca korzysta ze sztafażu dostarczonego przez kryminał.

(...)

W jednym z wywiadów powiedział pan, że opowiada mroczne historie, ale jednocześnie stara się zostawiać widzom nadzieje, przynosić im coś w rodzaju „słodkiego światła”. Gdzie stara się pan go szukać?

Mam bardzo sprecyzowane poglądy na świat. Nie mogę nie zauważać, że w każdym człowieku tkwi zło. Mimo wszystko uważam, że autorefleksja i dążenie do poznanania samego siebie ma w sobie moc, by je okiełznać. Wierzę w to naprawdę głęboko. Może wyda się to panu zaskakujące, ale w gruncie rzeczy uważam się za wielkiego optymistę.

Cały wywiad ukazał się w lutowym numerze miesięcznika "KINO"