piątek, 5 września 2014

Nie bójmy się odrobiny egoizmu - wywiad z Aleksandrą Gowin i Ireneuszem Grzybem, twórcami "Małych stłuczek"





Piotr Czerkawski: Akcję „Małych stłuczek” postanowiliście osadzić w Łodzi. Ciekawe, że to miasto – choć kojarzone z filmem – zaskakująco rzadko pojawia się na kinowym ekranie.

Ireneusz Grzyb: Wychodzę z założenia, że jeśli coś tworzysz, instynktownie czerpiesz z miejsca, które dobrze znasz. Ja jestem Łodzianinem od urodzenia, a Ola spędziła w tym mieście sporo czasu w trakcie studiów .
Aleksandra Gowin: Również uważam, że miejsce akcji ma ogromny wpływ na nastrój filmu. Gdybyśmy kręcili „Stłuczki” w innym miejscu niż Łódź, efekt końcowy z pewnością różniłby się od obecnego.

Wasz film nie przypomina jednak – kojarzących mi się z Łodzią – smętnych dramatów o upadających fabrykach. Zrobiliście „Stłuczki”, by pokazać widzom mniej znaną twarz waszego miasta?

IG: Nie ukrywam, że znany z kina obraz Łodzi jako miasta szarego i brzydkiego mocno mnie irytował. Mieszkałem tu 30 lat, więc doskonale wiem, że jeśli zna się odpowiednie miejsca, Łódź może wydać się pełna zieleni i bardzo nastrojowa. Przede wszystkim jednak to prawdziwe miasto z charakterem. Jednych może w ten sposób wkurzać, innych fascynować. Nikt nie może jednak powiedzieć o Łodzi, że nie jest wyrazista.

Zatem możecie zdradzić mi o Łodzi coś, czego na pewno bym się nie spodziewał?

IG: Mnie Łódź kojarzy się przede wszystkim z dużą ilością intensywnych kolorów, które sprawiają, że to miasto ma w sobie sporo ciepła. Zabrzmię teraz może dziwnie, ale zaręczam, że upalne lato w Łodzi przynosi wrażenia, które trudno porównać z czymkolwiek innym.

(...)



Cały czas mówimy o Łodzi , ale wasz film śmiało można przecież odczytywać w kluczu uniwersalnym. Wiele osób zwraca uwagę na podobieństwo „Stłuczek” do amerykańskich filmów niezależnych. Mnie wydaje się jednak, że krąg waszych inspiracji może być znacznie szerszy.

IG:  Nie próbujemy naśladować kogokolwiek, ale sprawiają nam przyjemność porównania do twórców, których lubimy: Mirandy July, Tsai – ming Lianga czy Akiego Kaurismakiego.

Uwielbiam Kaurismakiego i rzeczywiście mogę dostrzec między wami artystyczne pokrewieństwo. Tak jak fiński reżyser, lubicie swoich bohaterów i próbujecie oswoić absurd ich egzystencji za pomocą humoru. 

IG: No właśnie, Kaurismaki nie boi się opowiadania o trudnych, egzystencjalnych dylematach. Robi to jednak z humorystycznym dystansem, który, zamiast przytłaczać, przynosi oczyszczenie. Zupełnie jak w „Calamari Union”, filmie, który jeden kolega polecił mi niedawno właśnie dlatego, że skojarzył mu się z „Małymi stłuczkami”. 

Bohaterowie waszego filmu miotają się między czułością, a dystansem i nie potrafią zaufać swoim uczuciom. Jesteście w stanie zrozumieć ich postawę?

AG: Wbrew wielu osobom, nie sądzę, żeby  proces osłabiania więzi między ludźmi był czymś jednoznacznie negatywnym. Spójrzmy na to w ten sposób: ostatnimi czasy stajemy się coraz bardziej świadomi siebie, pewni swoich potrzeb i odważni, by zawalczyć o osobiste szczęście. Nie bójmy się odrobiny egoizmu, bo często właśnie ona może przybliżyć nas do życiowego spełnienia.

IG: Osobiście odbieram „Małe stłuczki” jako film o potrzebie niezależności. O tym, że nie zawsze i nie za wszelką cenę warto poświęcać się dla drugiego człowieka.

Brzmi to bardzo wywrotowo. Podczas gdy sztuka zajmuje się raczej sławieniem miłości, wy otwarcie kwestionujecie jej sens, tworzycie coś w rodzaju anty – love story.

AG: Pewnie dlatego tak często spotykamy się z niezrozumieniem. Wiele osób uważa, że nasi bohaterowie mają w sobie pustkę, której nie potrafią się pozbyć i to bardzo smutne.

IG: Szczęśliwe zakończenie byłoby wtedy, gdyby się ożenili.

AG: Tymczasem mnie się wydaje, że pokazujemy ich relację w najlepszym możliwym momencie. Są pewne oczekiwania i nadzieję, ale nie zostały jeszcze zniszczone niespełnieniem. Bohaterowie mogą pójść różnymi drogami i próbują jak najdłużej utrzymać stan zawieszenia i przyjemnego oczekiwania na rozwój wydarzeń. Doskonale ich pod tym względem rozumiemy.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz