czwartek, 24 października 2013

Pobudzanie zmysłów - kino Abdellatifa Kechiche'a


(...)



Podczas pobytu we Wrocławiu twórca „Tajemnicy ziarna” zaskoczył wszystkich skromnością, rolę gwiazdy festiwalu przyjmował z ewidentnym zakłopotaniem. Na pytania dziennikarzy odpowiadał po długim namyśle, w sposób poważny i refleksyjny. Jednocześnie nie jest tajemnicą, że na planie filmowym potrafi pokazać swoją drugą twarz. Przeciwko morderczym metodom pracy Kechiche’a protestowały we Francji związki zawodowe, a gwiazdy „Życia Adeli” wyznały w jednym z wywiadów, że nigdy więcej nie mają już ochoty pracować z reżyserem. Z drugiej jednak strony Kechiche cieszy się sławą artysty umiejącego doskonale prowadzić aktorów i zapewniającego im szerokie możliwości zawodowego rozwoju.

W swoich filmach twórcy „Uniku” zdarza się w nieoczywisty sposób czerpać z własnej biografii. Kechiche urodził się w Tunisie, lecz już w wieku sześciu lat wyjechał  z rodzicami do Francji. W późniejszych wywiadach wspominał, że – z powodu egzotycznego pochodzenia - w młodości wielokrotnie zaznał poczucia wyobcowania. Być może dlatego w swoich filmach tak chętnie portretuje wszelkiej maści, buntowników, przedstawicieli mniejszości etnicznych i seksualnych. 

         W sposób najbardziej osobisty Kechiche zaznaczył perspektywę outsidera w debiutanckiej „Winie Woltera”. Opowiedział w niej historię imigranta, który konfrontuje idealistyczne wyobrażenia o Francji z ponurą rzeczywistością. Przygody młodego Jallela pozostają utrzymane w tonacji tragikomicznej, długie chwile pecha bywają przerywane spontanicznymi błyskami szczęścia, a na samym dnie drabiny społecznej mężczyzna spotyka niespodziewanie wielką miłość. Gdy już wydaje się, że bohater uporem i determinacją wywalczył sobie satysfakcjonująca pozycję w społeczeństwie, dorobek jego życia zostaje zrujnowany przez biurokratyczną machinę. 

Wspomnienie w tytule nazwiska upominającego się o prawa człowieka Woltera zyskuje posmak gorzkiej ironii. Jednocześnie jednak zapoczątkowuje w kinie Kechiche’a tendencję, która stanie się jednym z podstawowych wyznaczników jego stylu. Twórczość autora „Tajemnicy ziarna” buduje mosty między teraźniejszością, a przeszłością, łączy diagnozę problemów współczesnej Francji z szacunkiem dla jej dziedzictwa kulturowego. Doskonały przykład takiej strategii odnajdziemy w filmie „Unik”, uwspółcześnionej adaptacji „Igraszek trafu i miłości” Pierre’a de Marivaux. Kechiche wpisuje analizy psychologiczne dokonane przez ulubionego dramaturga w kontekst codziennego życia licealistów z paryskich przedmieść. Przyjęcie roli w szkolnym przedstawieniu pozwala młodemu Krimo na pokonanie nieśmiałości i zbliżenie się do fascynującej go koleżanki. Przede wszystkim jednak pomaga chłopakowi w zdefiniowaniu własnych pragnień i lepszym poznaniu samego siebie. Zdaje się, że tak właśnie Kechiche definiuje rolę edukacji, która powróci później jako istotny motyw „Życia Adeli”. Tytułową bohaterkę poznajemy  jako uczennicę liceum. 

Zafascynowana procesem rozszerzania wiedzy i nabywania nowych umiejętności Adela sama podejmie w przyszłości pracę nauczycielki. W międzyczasie, tak jak Krimo, traktuje literaturę jak lustro pozwalające na wejrzenie w głąb samej siebie. Książką, która robi na bohaterce największe wrażenie pozostaje zresztą „Życie Marianny” autorstwa przywoływanego już de Marivaux. Fascynacja sztuką staje się także jedną z podstaw namiętnego romansu Adeli z Emmą. Starsza o kilka lat dziewczyna imponuje tytułowej bohaterce swoim talentem malarskim i wiedzą z zakresu filozofii. W jednej z najważniejszych scen filmu Emma tłumaczy Adeli koncepcję wolności według Jeana- Paula Sartre’a. Dziewczyna nie zapoznała się z dorobkiem autora „Mdłości”, ale instynktownie zestawia jego poglądy z tekstami piosenek Boba Marleya. Brak wiedzy Adela nadrabia intuicją, która pozwala odnieść jej tezy wielkiego filozofa do wydarzeń z własnego życia. Wyrażone przez Kechiche’a przekonanie, że wysoka kultura nie jest hermetyczna i znajduje odbicie w pozornie zwyczajnej codzienności nie jest dla francuskiego kina nowe. Myślenie twórcy „Tajemnicy ziarna” wydaje się pokrewne idei zaprezentowanej przez Erica Rohmera w „Zimowej opowieści”. W tamtym filmie paryska fryzjerka wierzyła w powrót dawnego chłopaka na przekór absurdowi swojego przekonania. W oczach samego reżysera wyglądała na istotę pokrewną Abrahamowi z „Bojaźni i drżenia” Sorena Kierkegaarda. (...)

więcej w październikowym numerze ODRY


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz