„Poradnik pozytywnego myślenia”
faktycznie emanuje zawartym w tytule optymizmem. Sugestywność
filmu staje się w dużej mierze zasługą wirtuozerskiej reżyserii
Davida O. Russella. Twórca „Fightera” zaczyna swoją opowieść
jak farsową wersję „Drogi do szczęścia”, by potem nadać jej
wdzięk dawnej screwball comedy i zakończyć inteligentnym pastiszem
filmów w stylu „Dirty Dancing”. W „Poradniku...” świeżość
ożywiająca klasyczne schematy sąsiaduje ze znakomitym wyczuciem
współczesności. Wizja, w której ekranowy świat stanowi siedlisko uzależnionych od psychotropów wykolejeńców bądź ofiar
kryzysu finansowego wydaje się idealnie oddawać ducha naszych
czasów. Zagubieni bohaterowie wzbudzają jednak sympatię a
mainstreamowy w gruncie rzeczy film idealnie sprawdza się jako
pochwała życiowej nieszablonowości. Utrzymany w klimacie łagodniejszych
dzieł Woody'ego Allena „Poradnik...” cieszy dbałością o
szczegóły, które doskonale eksponują zawarty w nim ekscentryzm. W
świecie Russella Ernest Hemingway zostaje skrytykowany za
niechęć do happy endów a piosenka Steviego Wondera zyskuje status
stymulatora niekontrolowanych aktów agresji. Zaproponowana w
„Poradniku...” recepta nawet na najbardziej dotkliwe frustracje wydaje
się jednak genialna w swojej prostocie. Natychmiast po seansie
chciałoby się – wzorem głównego bohatera – narzucić na
siebie worek na śmieci, wybiec na ulicę i poszukać wzrokiem
lokalnej Jennifer Lawrence.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz