piątek, 6 czerwca 2014

Kroniki tygodniowe: Krakowski Festiwal Filmowy, "Wilgotne miejsca" i "Mandarynki"







Parę słów o najciekawszych wydarzeniach ostatnich dni: 54. Krakowskim Festiwalu Filmowym, "Wilgotnych miejscach" i "Mandarynkach"

Relacja z Krakowskiego Festiwalu Filmowego

Aby odwrócić uwagę od społecznych frustracji, lokalny minister sportu postanawia zorganizować Mistrzostwa Świata w grze w domino. Łatwo byłoby śmiać się z równie nietypowej inicjatywy, ale Elwiry Niewiery i Piotra Rosołowskiego nie interesuje tworzenie dokumentalnej wariacji na temat Borata. W zasłużenie nagrodzonym w Krakowie Efekcie domina reżyserzy opowiadają o problemach nieznanej nam społeczności na przykładzie intymnej historii dwójki ludzi. Życie ministra i jego ukochanej Rosjanki pozostaje pełne kulturowych nieporozumień, zawiedzionych nadziei i niespełnionych marzeń.(...)

Więcej: http://magazyn.o.pl/2014/piotr-czerkawski-toast-za-problemy/


Recenzja "Wilgotnych miejsc"


Wprost trudno uwierzyć, że autor konwencjonalnego "Combat Girls" poważył się na tak straceńczą szarżę. Podjęte przez Davida Wnendta ryzyko w pełni się jednak opłaciło. "Wilgotne miejsca" to list miłosny do dziury w dupie, najpiękniej obrzydliwy film od czasu "Różowych flamingów" Watersa i apoteoza świata, któremu puściły zwieracze przyzwoitości. (...)

Więcej: http://film.dziennik.pl/recenzje/artykuly/461105,wilgotne-miejsca-do-ostatniej-kropli-miesiecznej-krwi-recenzja.html

Recenzja "Mandarynek"
(...) Doskonale żonglujący nastrojami Urushadze zawiesza dotychczasową łagodność fabuły i pozwala na eksplozję uśpionych emocji. Finałowa strzelanina zostaje zrealizowana na modłę melancholijnego westernu w rodzaju „Dzikiej bandy” Peckinpaha. Przy okazji przynosi także pretekst dla jednego z najpiękniejszych przejawów męskiej przyjaźni, które mogliśmy obserwować w kinie przez ostatnich kilka lat.

Więcej: http://kultura.gazetaprawna.pl/artykuly/802034,mandarynki-recenzja.html

Choć tonacja "Mandarynek" jest zupełnie inna, nie mogę odmówić sobie pójścia za głosem absurdu i przypomnienia jednego z ulubionych skeczów Monty Pythona:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz