niedziela, 22 czerwca 2014

Nie każdy chce być gwiazdą - wywiad z Morganem Nevillem, zdobywcą Oscara za "O krok od sławy"







Piotr Czerkawski: Zanim otrzymałeś Oscara za „O krok od sławy” przez lata pracowałeś jako dziennikarz i twórca dokumentów o muzykach. Skąd wzięła się u ciebie ta fascynacja?

Morgan Neville: Muzyka grała ważną rolę w moim życiu już w dzieciństwie. Zasłuchiwałem się wtedy w zespołach z lat 60. -The Beatles, The Beach Boys, the Kinks. Trochę później odkryłem dla siebie punk rocka i stałem się fanem The Clash. Szybko zwróciłem się także w stronę praktyki. Odkąd skończyłem 13 lat, grywałem z kumplami w różnych zespołach. Dziś uważam muzykę przede wszystkim za znakomity środek do opowiadania historii i przestrzeń nieograniczonej inspiracji. Gdy realizowałem dokumenty o piosenkarzach, doszedłem do wniosku, że – wbrew pozornemu schematyzmowi takich narracji– każda z nich może być jedyna w swoim rodzaju. Choćby dlatego, że bohaterowie różnią się między sobą pod względem stylu i podejścia do zawodu. Muzyka fascynuje mnie także dlatego, że,  jak widzimy w filmie, może budować poczucie wspólnoty i niwelować różnice między ludźmi.

Gdy oglądałem „O krok…”, myślałem dużo o „Sugar Manie” Malika Bendjelloula albo „Inside Llewyn Davis” braci Coen. Czy sądzisz, że wśród anonimowych śpiewaków z chórków znajduje się wielu potencjalnych gwiazdorów?

Podczas kręcenia filmu zorientowałem się, że ci ludzie są naprawdę bardzo utalentowani. Właściwie wszyscy moi bohaterowie mają wystarczający potencjał, by rozpocząć samodzielną karierę.  Niektórzy rzeczywiście marzą o tym każdego dnia, ale inni w ogóle nie mają takich aspiracji. Może trudno w to uwierzyć, ale część z nich akceptuje swój los z pokorą i uważa, że po prostu nie nadają się na gwiazdy.

Przemysł muzyczny generuje coraz większe dochody i ulega nieustannej ewolucji. W jaki sposób wpływa to na pozycję chórków?

Branża rzeczywiście ogromnie się zmienia, tak jak stojąca za nią technologia. Rola chórków wydaje się przez to mniej znacząca niż kiedyś, ale prawdziwe talenty zawsze się obronią, będą szanowane przez otoczenie i nie zatracą swojej pasji. Najlepszym przykładem jest rodzina Watersów, która – dzięki zaangażowaniu, elastyczności i silnej etyce pracy – utrzymuje pozycję największych fachowców w branży. Mijają lata, zmieniają się reguły gry, a Watersowie wciąż wspomagają artystów nagrywających hit za hitem.

(...)

Więcej na łamach Dziennika 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz