sobota, 5 listopada 2011

Horror prowincji- recenzja "Szczęście ty moje"



Prezentowane w konkursie głównym festiwalu w Cannes w 2010 roku „Szczęście ty moje” z założenia miało być filmem o miłości. Reżyser Siergiej Łoźnica w jednym z wywiadów stwierdził jednak, że jak to z każdym Rosjaninem bywa, cokolwiek zaczyna, i tak kończy z kałasznikowem w ręku. W efekcie „Szczęście...” zamieniło się w opowieść o moralnym upadku jednostki – cuchnącą samogonem, lepką od krwi i przybrudzoną błotem. Porażka poniesiona przez głównego bohatera płynnie przeistacza się w klęskę całego społeczeństwa. Reżyser przypatruje się temu procesowi bez zbędnej egzaltacji. Pozostaje inteligentnym obserwatorem, który pozwala, by prezentowane wydarzenia przemówiły same za siebie.

W pierwszych scenach główny bohater o imieniu Georgij sprawia wrażenie wyzwolonego. Gest odmowy zapłacenia mandatu opryskliwemu policjantowi mógłby uczynić z kierowcy ciężarówki romantycznego buntownika w stylu bohatera „Konwoju” Sama Peckinpaha, Łoźnica woli jednak pójść tropem wstrząsającego „Ładunku 200” Aleksieja Bałabanowa. Reżyser portretuje Georgija jako człowieka zdominowanego przez zgubną iluzję.

Przemierzający współczesną Rosję mężczyna wierzy, że potrafi skutecznie odeprzeć spotykane wokół zło. Georgij z wyższością spogląda na mijanych po drodze szaleńców, żebraków i oprychów. Nie zauważa, że wkrótce sam może podążyć w ich ślady i z premedytacją ignoruje nadchodzące ostrzeżenia. Najważniejsze otrzymuje od przypadkowo poznanej młodocianej prostytutki. Anonimowa dziewczyna interpretuje okazaną przez Georgija dobroć jako akt fałszu. W tym momencie można zdać sobie sprawę, że ciąży nad nim niemożliwe do okiełznania fatum. Pycha, która każe je zlekceważyć, pozwala zestawić Georgija z bohaterami najmroczniejszych wizji braci Coen. Inaczej niż w ich filmach, ciężar opowiadanej w „Szczęściu…” historii nie zostaje jednak zneutralizowany przez absurdalne poczucie humoru.

(...) Całość tekstu ukazała się w listopadowym numerze miesięcznika "Kino"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz