"Rust and Bone" wygląda jak
harlequin zekranizowany przez twórcę o wrażliwości społecznej à
la bracia Dardenne. Fabuła filmu Jacques'a Audiarda z pewnością ma
w sobie melodramatyczną niedorzeczność. Autor znakomitego
"Proroka" opowiada tym razem historię trudnej miłości
ochroniarza z nocnego klubu (Matthias Schoenaerts) i kalekiej
piękności, która w przeszłości pracowała jako treserka orek
(Marion Cotillard). Mimo pozornego efekciarstwa film Audiarda stanowi
po prostu kolejny wariant opowieści o uczuciu dwojga ludzi
naznaczonych piętnem wyobcowania. "Rust and Bone" ogląda
się jak film zrealizowany przez twórcę bardzo świadomego własnych
zamierzeń. Audiard doskonale wie, jak zwrócić uwagę widza ładnie
zainscenizowanym kadrem bądź piosenką skradzioną wprost z listy
przebojów. Przede wszystkim jednak potrafi nadać opowiadanej
historii odpowiednią dynamikę i psychologiczną złożoność.
Więcej na łamach
Dziennika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz