sobota, 30 marca 2013

Pochwała miernoty - recenzja "Wspaniałej" Regisa Ronsarda










Bohaterka filmu Regisa Ronsarda traktuje kamerę jak lustro, przed którym mizdrzy się wraz ze wszystkimi świecidełkami wyciągniętymi z przepastnej garderoby. Trudno ulec jednak efektowi wdzięku osiąganemu przy użyciu tak wielkiego wysiłku. Debiutujący w pełnym metrażu Ronsard aż nazbyt bezczelnie usiłuje naśladować kino mistrza Billy'ego Wildera. W swych nieporadnych wysiłkach młody Francuz bardziej niż klasyków amerykańskiej komedii przypomina jednak rodaków odpowiedzialnych przed laty za fenomen "kina papy". Cofająca się w czasie do lat 50. "Wspaniała" wyraża sobą całą charakterystyczną dla niego intelektualną miałkość i zamiłowanie do kiczu. Filmy reprezentujące "kino papy" zostały ostatecznie napiętnowane przez grupę młodych krytyków, którzy zasłynęli później jako twórcy francuskiej Nowej Fali. Wielka szkoda, że Truffaut, Godard i spółka nie mieli okazji, by ostrzem swego pióra ugodzić także "Wspaniałą".

(...)


W obliczu powodowanego przez taką wizję rozgoryczenia można tylko przywołać na pomoc Emila Ciorana. Rumuński filozof przekonywał w jednym z wywiadów: – Wchodząc do banku, widzi pan kilkadziesiąt młodych kobiet, które od rana do późnego wieczora wystukują na maszynach cyfry. Niech pan tylko pomyśli – tyle działo się w naszej historii, abyśmy doszli do czegoś takiego! Jeśli taki los nazywa się życiem, to życie nie ma sensu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że – po niewielkich modyfikacjach – słowa te w pełni pasowałyby właśnie do "Wspaniałej".

Więcej na łamach Dziennika




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz