Film Władysława Pasikowskiego jest
jak wykład z historii wygłoszony przez porucznika Franza Maurera.
„Pokłosie” nie uznaje mętnych tłumaczeń i tchórzliwych
usprawiedliwień. Zamiast tego w krótkich, żołnierskich słowach
wspomina o hańbie części Polaków, którzy w czasie II wojny
światowej aktywnie przyczynili się do zagłady Żydów. Film
Pasikowskiego łączy wstyd za postawę naszych rodaków z ulgą
wywołaną dzięki wyraźnemu przyznaniu się do winy. Tak jak
większość dokonań reżysera, „Pokłosie” ma w sobie
kłopotliwą dwoistość. Stanowiące ozdobę filmu szorstko
ironiczne dialogi sąsiadują z nieznośnie egzaltowanymi sloganami o
„prawdzie” i „sprawiedliwości”. Obecny w „Pokłosiu”
patos znajduje uzasadnienie wyłącznie w jednej sekwencji. Wyraźnie wyeksponowany przez reżysera moment, w którym dwaj bracia odkopują kości Żydów
zamordowanych przez swojego ojca wzbudza równie duży dyskomfort, co
sekwencja zabójstwa polskich oficerów w „Katyniu” Wajdy. Obie
sceny stanowią rewers tego samego medalu przedstawiającego skrajne
oblicza polskiej mentalności. Rozgrywające się w czasach
współczesnych „Pokłosie” wstrząsa jednak z jeszcze jednego
powodu. Wszechobecna w sportretowanym przez Pasikowskiego miasteczku
zawiść wespół z instynktownym zamiłowaniem do okrucieństwa nie
pozostawia wątpliwości. Gdyby tylko pojawi się odpowiedni impuls,
wielu bohaterów bez trudu powtórzyłoby zachowanie przodków sprzed
70 lat.
Pokłosie
Reżyseria: Władysław Pasikowski
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz