Jakkolwiek przewrotnie by to nie zabrzmiało, „Miłość” stanowi zdecydowanie najsubtelniejszy film w dorobku Michaela Hanekego.
(...)
Powolna agonia bohaterki ma w sobie
wstrząsający autentyzm, który po raz ostatni można było
zaobserwować bodaj w bergmanowskich „Szeptach i krzykach”.
„Miłość” to kino z równie wysokiej półki, po dawnemu
wizjonerskie i przemyślane w najdrobniejszych szczegółach. W
szlachetnie prowokacyjnym filmie Hanekego pozorne okrucieństwo z rąk
ukochanego stanowi przecież najczystszy akt miłosierdzia.
Więcej w listopadowym numerze miesięcznika HIRO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz