piątek, 13 kwietnia 2012

Chrystus jest cynikiem!- rozmowa z Alexem de la Iglesią


Dziś na ekranach polskich kin debiutuje "Życie to jest to", jeden z najciekawszych filmów tegorocznego Berlinale. Z tej okazji reżyser Alex de la Iglesia opowiada mi o tym za co ceni Emila Ciorana, w jaki sposób inspirował się Luisem Bunuelem i dlaczego uważa Jezusa Chrystusa za pierwszorzędnego cynika.

(...) 
Piotr Czerkawski: W jakim stopniu twój światopogląd i podejście do pracy zostało ukształtowane przez studia filozoficzne na  uniwersytecie Deusto?

Alex de la Iglesia: Właśnie na studiach zafascynowałem się twórczością Emila Ciorana. Jestem zdania, że razem z jego książkami powinni sprzedawać pistolety, żebyś zaraz po lekturze mógł strzelić sobie w łeb! Oczywiście w tym karykaturalnym pesymizmie dostrzegam też dużą przenikliwość. Nie chcę jednak się tu wymądrzać, bo prawda jest taka, że, pomimo czasu spędzonego na studiach, nie mam pretensji do filozoficznych rozważań. Tak naprawdę wręcz nienawidzę filozofii! Straciłem mnóstwo czasu, przeczytałem wiele książek, ale nie wyniosłem z uczelni żadnych sensownych recept na życie. No, może poza jedną: zamiast za dużo myśleć, lepiej wyrażać siebie poprzez działanie!

Jednocześnie jednak  aktywność podejmowana przez twoich kolejny bohaterów bardzo często rozbija się o wpisany w ich życie absurd.

Jestem zafascynowany absurdem i pewnie właśnie dlatego zawsze tak lubiłem  filmy Luisa Bunuela. Pamiętasz „Anioła zagłady”? Grupa burżujów spotyka się na wystawnej kolacji a potem, mimo kolejnych prób, z jakiejś dziwnej przyczyny nie może opuścić jadalni. Czy można wyobrazić sobie lepszą ilustrację bezsensu, który tak często towarzyszy naszemu życiu? Bardzo chciałbym, żeby podobnie odczytywało się fabułę „Życie to jest to”. Mamy tu przecież faceta, który nadziewa się na żelazny pręt i nie może nawet ruszyć głową, bo istnieje niebezpieczeństwo, że wtedy umrze. Jak poradzić sobie z taką sytuacją? Myślę, że przede wszystkim należy zdać sobie sprawę z własnego położenia. Kiedy dostrzeżesz, że twoim życiem rządzi absurd, automatycznie odbierasz mu część kontroli nad sobą i zaczynasz czuć, że istniejesz. Zresztą można osiągnąć ten stan na wiele różnych sposobów. Podam przykład mojego brata, który od jakiegoś czasu znajduje się w psychiatryku. Możliwe, że po prostu oszalał, ale co jeśli uznał, że dopiero tam tak naprawdę może poczuć się wolny?

W „Życie to jest to” godzisz ostrzem satyry w goniącą za sensacją współczesną telewizję. Myślisz, że to właśnie ona odbiera dziś ludziom swobodę myślenia?

Wiem, że telewizja prała mój mózg i zabrała mnóstwo czasu, ale z drugiej strony to właśnie dzięki niej mogłem pośrednio uczestniczyć w lądowaniu człowieka na Księżycu i innych wspaniałych wydarzeniach. Czy się tego chce, czy nie telewizja i internet wciąż są oknem, przez które patrzy się na świat. Można się na prezentowany w ten sposób obraz irytować, ale żeby w ogóle go dostrzec każdy jednak potrzebuje tego okna. Pod tym względem telewizja stała się czymś w rodzaju nowej Biblii.

Ta klasyczna przestała już spełniać swoją rolę?

Niekoniecznie, wciąż można analizować ją z nowych punktów widzenia. Mnie na przykład fascynuje postać Jezusa Chrystusa, którego uważam za doskonałego cynika. Gdy powtarza on: „jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu drugi”, wszyscy są pod wrażeniem i myślą: „Och, jakie to szlachetne!”. Tyle, że nic z tego nie rozumieją. Chrystus mówi prześladowcy: „Uderz mnie, no jeszcze raz, uderz”, bo cierpienie sprawia mu pewien rodzaj przyjemności!  Sytuacja, w której Bóg schodzi na ziemię po to, żeby dać się zabić a potem każe wyznawcom jeść swoje ciało i pić krew brzmi jak jeden wielki żart. Chrześcijaństwo wydaje mi się jedyną religią, w której wierni regularnie zadają swojemu bogu tak wiele cierpienia. Tyle, że w cynicznej gotowości na jego przyjęcie objawia się również paradoksalnie całe piękno boskiego poświęcenia.

(...) Cały wywiad ukazał się w dzisiejszym wydaniu Dziennika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz