Od wczoraj w polskich kinach możemy oglądać "Pozdrowienia z raju" Brillante Mendozy. To jedna z ciekawszych premier ostatnich miesięcy, której będę chciał poświęcić na blogu sporo miejsca. Na pierwszy ogień - wywiad z Isabelle Huppert, która opowiada o unikatowym charakterze swojej roli, pokorze wpisanej w zawód aktorki i stosunku do kina Mendozy. Zdradzę, że w ostatnim czasie nie było to moje jedyne spotkanie z Huppert, a za kilka miesięcy powinno dojść do publikacji jeszcze dłuższej i szerszej tematycznie rozmowy. Całość wywiadu o "Pozdrowieniach z raju" ukazała się we wrześniowym numerze "KINA".
Piotr Czerkawski: Brillante Mendoza przyznawał, że zaproponował pani udział w „Pozdrowieniach z raju”, gdyż chciał zobaczyć jak poradzi sobie pani w nietypowej dla siebie roli. Istotnie, Therese, która na ponad rok staje się zakładniczką terrorystów ma niewiele wspólnego z bohaterkami filmów Chabrola czy Hanekego. Czy właśnie dlatego zdecydowała się pani na przyjęcie tej propozycji?
Isabelle Huppert: Potraktowałam „Pozdrowienia...” jako przygodę i od początku wiedziałam, że będę chciała dać mu wszystko to, czego nie mogłam zaprezentować w poprzednich filmach. Inna sprawa, że Therese nie daje się porównać do moich innych bohaterek choćby dlatego, że nie ma w sobie właściwie żadnych cech charakterystycznych. Na tym zresztą polega chyba istota bycia zakładnikiem- pod wpływem okoliczności stopniowo musisz zapomnieć o swojej tożsamości. Oczywiście, na początku filmu kolejni bohaterowie – na polecenie terrorystów – przedstawiają się i mówią o sobie: „Jestem bankierem, dziennikarzem, działaczem humanitarnym...”, ale potem to wszystko przestaje mieć znaczenie. Liczy się tylko instynkt przetrwania i odporność na strach. Wytworzona w ten sposób anonimowość odbiera nam jakiekolwiek poczucie intymności. Myślę, że między innymi o tym Mendoza chciał opowiedzieć w swoim filmie.
Niedookreślenie postaci Therese potwierdza dodatkowo wybrana przez nią profesja. Jako działaczka humanitarna, pani bohaterka nie dba o rozwój własnego ego i definiuje się głównie poprzez działalność na rzecz innych.
Taka postawa wymaga od Therese przede wszystkim ujmującej skromności. Zagranie bohaterki, która nie stara się występować przed szereg i rozumie swoją rolę jako bycie częścią zbiorowości w pewnym sensie nauczyło mnie pokory. Zrozumiałam, że aktorka w ekipie filmowej zajmuje w gruncie rzeczy bardzo podobną pozycję.
(...)
Jakie znaczenie miało dla pani to, że za kamerą „Pozdrowień...” stanie akurat - uważany za ulubieńca najważniejszych festiwali filmowych na świecie - Brillante Mendoza?
Zanim zaczęliśmy zdjęcia, obejrzałam kilka poprzednich filmów Mendozy i byłam pod wielkim wrażeniem jego wszechstronności. „Babcia” bardzo różni się przecież od „Masakry”, nieprawdaż? To wszystko potwierdza tylko, że Mendoza dysponuje niezwykłą twórczą wolnością. Ma w sobie kreatywność dziecka, które dopiero odkrywa język filmu i chce się nim bawić, eksperymentować. Jestem pewna, że takie podejście będzie przynosić mu coraz większe korzyści.
Więcej w październikowym KINIE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz