czwartek, 25 lipca 2013

Nie wiem co znaczy "dorosłość" - rozmowa z Peterem Liechtim, reżyserem "Ogrodu mojego ojca" i "Odgłosów robaków - zapisków mumii"






Piotr Czerkawski: W programie trwającego właśnie festiwalu Nowe Horyzonty znalazł się twój wczesny dokument muzyczny „Kick That Habit”. Kilka miesięcy temu na Planete+ Doc Film Festival pokazałeś natomiast swój najnowszy film. „Ogród mojego ojca” to opowieść o trwającym ponad 60 lat małżeństwie twoich rodziców. W jaki sposób udało im się stworzyć tak imponująco stabilną relację?

Peter Liechti: Moi rodzice poznali się w czasach, które niezwykle mocno odróżniają się od obecnej rzeczywistości. Mama i tato nigdy nie zaakceptowali przemian zaistniałych w zachodniej Europie w maju 1968 roku. Najważniejszy przekaz ówczesnej rewolucji obyczajowej brzmiał: „bądź sobą i swobodnie wyrażaj własną odmienność!”. Dla rodziców wciąż natomiast bardzo liczą się powinności wobec drugiego człowieka. Wyznawane przez nich wartości powoli już zanikają. Gdy byłem młodszy, bardzo mnie to cieszyło. Z wiekiem mój entuzjazm dla przemian wcale nie jest już jednak taki oczywisty.

Jakie wartości masz na myśli, gdy mówisz o ich zaniku?

Odpowiedzialność, poczucie wspólnoty, troska o krewnych i sąsiadów. To wszystko wydaje mi się dobrym dziedzictwem poprzedniej epoki. Musimy bardzo uważać, by go nie zatracić.

Dlaczego uważasz, że wartości, o których opowiadasz pozostają zagrożone?

Jakiś czas temu zrozumiałem, że funkcjonujemy w czasach dyktatury źle pojętego „indywidualizmu”. Nie mówię, że w okresie młodości moich rodziców ludziom żyło się lepiej. Było po prostu zupełnie inaczej. Wiele osób poddawało się presji swojego otoczenia. Gdy mowa o związkach, ludzie wychodzili z założenia, że jeśli wiążesz się z jedną kobietą, małżeństwo ma przetrwać przez całe życie. Nie możesz być romantyczny ani poddawać się porywom namiętności. Dziś takie myślenie coraz częściej traktuje się jednak z pogardą i odsyła do lamusa. Radykalizm tych światopoglądowych przemian wydał mi się na tyle interesujący, że postanowiłem zrobić film o swoich rodzicach jako świadkach odchodzącej epoki.

W „Ogrodzie twojego ojca” bardzo mocno zaznacza się perspektywa człowieka dojrzałego. Mam wrażenie, że 30 lat temu zrobiłbyś ten film zupełnie inaczej, byłbyś znacznie  bardziej radykalny.

Och, z całą pewnością. Jestem przekonany, że gdyby moi rodzice obejrzeli wówczas taki film, zerwaliby ze mną wszelkie kontakty.

Czy bardzo trudno było przekonać ich do udziału w filmie?

Rodzice doceniają moje poprzednie filmy, a także mają świadomość, że jestem stosunkowo znanym reżyserem. Mam poczucie, że zgoda na udział w „Ogrodzie mojego ojca” stanowi z ich strony deklarację zaufania. Bardzo czegoś takiego od nich potrzebowałem i myślę, że między innymi dlatego zrobiłem ten film.

Jak rodzice oceniali przed laty twoją decyzję o rozpoczęciu kariery filmowej?

Byli szalenie zaskoczeni. Tyczy się to zwłaszcza ojca, który – w przeciwieństwie do mojej matki – nigdy nie czytał książek i nie był specjalnie zainteresowany kulturą. Tato miał swoistą paranoję na punkcie posiadania poczucia bezpieczeństwa, solidnej pensji i stałego zatrudnienia. Najbardziej chciałby pewnie żebym został nauczycielem.

Domyślam się jednak, że ojciec zmienił zdanie, gdy zacząłeś odnosić pierwsze sukcesy?

Skądże. Odkąd ojciec przeszedł na emeryturę i przestał przeżywać stresy, stał się milszy i bardziej zrelaksowany. Swoich przekonań jednak nie zmienił. Tato zawsze cenił sobie stabilność i nigdy nie lubił zmian. Jego filozofia życiowa zamyka się w przekonaniu: „Po co mam wyjeżdżać na Wyspy Kanaryjskie skoro tak dobrze czuję się na własnym balkonie?”. To podejście zawsze trochę mnie denerwowało. Z drugiej jednak strony, gdyby wszyscy byli równie spokojni i uporządkowani jak on, świat byłby chyba odrobinę lepszym miejscem.

Można więc powiedzieć, że postawa ojca w pewnym sensie ci imponuje?

To nie takie proste. Nie sądzę, żeby zachowanie ojca było wyłącznie kwestią konsekwencji i silnej woli. Czasem myślę, że on po prostu trochę boi się rzeczywistości.

Jako nastolatek zapewne mocno się przeciw temu wszystkiemu sprzeciwiałeś?

Byłem wręcz skazany na bunt. Ojciec był strasznie konserwatywny, więc ja z równym radykalizmem musiałem walczyć o życiową swobodę

(...) więcej w Dzienniku 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz