sobota, 15 września 2012

SZALEŃSTWO KATALOGOWANIA: Ulubione filmy Nowej Fali



W ostatnim czasie postanowiłem przywrócić do swojego słownika zapomniane określenie "urlop". Wakacje bynajmniej nie zwalniają jednak umysłu od tendencji do myślenia o kinie. Zwłaszcza, że kierunek, w którym się wybieram pociąga za sobą całe bogactwo filmowych konotacji. Z tej okazji postanowiłem zamieścić na blogu niezobowiązujący ranking ulubionych tytułów francuskiej Nowej Fali. Bardziej niż na precyzyjnej klasyfikacji i powtarzaniu tytułów regularnie umieszczanych przeze mnie także w innych zestawieniach zależy mi na wspomnieniu konkretnych twórców i mniej znanych filmów. Wszystkie łączy jednak to, że swego czasu zrobiły na mnie duże wrażenie. Żeby zawęzić kryteria poszukiwań skupiłem się na uznanym za "New Wave Era" okresie 1958- 1964.


 Antoine i Colette (Antoine et Colette), 1962, Francois Truffaut






















Cleo od 5 do 7 (Cleo de 5 a 7), 1962, Agnes Varda

 














Hiroszima, moja miłość (Hiroshima, Mon Amour), 1959, Alain Resnais





















Historia wody (Une histoire d'eau), 1961, Jean- Luc Godard, Francois Truffaut



















 Moderato Cantabile, 1960, Peter Brook






Piekareczka z Monceau (La boulangère de Monceau), 1963, Eric Rohmer





















Piękny Sergiusz (Le beau Serge), 1958, Claude Chabrol






















Strzelajcie do pianisty (Tirez sur le pianiste), 1960, Francois Truffaut





















Zazie w metrze (Zazie dans le métro), 1960, Louis Malle






















Żyć własnym życiem (Vivre sa vie: Film en douze tableaux), 1962, Jean - Luc Godard



2 komentarze:

  1. Ciekawa lista, ale czy "Moderato Cantabile" jest z nowej fali francuskiej. Jeanne Moreau i Jean-Paul Belmondo są bardzo z niej, ale już reżyser Peter Brook już nie (przy okazji człowiek instytucja, dla teatru i opery). A to jego głos słyszymy w tym filmie.

    Samego filmu nie widziałem, za to książka byłą wspaniała, jednocześnie mała i duża. Ale to już jak zawszę u Marguerite Duras.

    Za to dałeś aż trzy krótkie fale, w tym "Piekareczke... ", to cudny film, piękno małych zdarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki! Jeśli chodzi o "Moderato Cantabile", kolejny argument stanowi dla mnie właśnie Duras. Ówczesny okres jej twórczości wydaje mi się bardzo nowofalowy, jedną z jej książek zaadaptował Resnais.

    Cieszę, że doceniasz "Piekareczkę". To znakomite otwarcie kariery Rohmera- zapowiada jego styl i zakres zainteresowań (znacznie bardziej niż "Pod znakiem lwa) :)

    OdpowiedzUsuń