piątek, 19 kwietnia 2013

Bez prozacu ani rusz - recenzja "Samotnego portu - miłość" Aku Louhimiesa








Polski tytuł filmu Aku Louhimiesa nie kłamie. "Samotny port – miłość" okazuje się tak depresyjny, że nie sposób oglądać go bez wsparcia tabletki prozaku.

Louhimies udowadnia, że w swoim spojrzeniu na świat znacząco różni się chociażby od Akiego Kaurismakiego. Twórca "Człowieka z Hawru" od początku kariery daje się poznać jako socjalistyczny marzyciel i dobrotliwy szaman, który swoimi filmami zaklina nieprzyjazną rzeczywistość. Louhimies, przeciwnie, pozuje raczej na demaskatora zbiorowych iluzji. W "Samotnym porcie…" fiński reżyser tworzy na ekranie wiarygodny portret umierającego raju

(...) Więcej na łamach Dziennika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz