niedziela, 9 grudnia 2012

Niestrawna uczta - recenzja "Tam, gdzie rosną grzyby"









"Tam, gdzie rosną grzyby" Jasona Cortlunda i Julii Halperin powoduje niedosyt. Wpada bowiem we wszystkie pułapki czyhające na twórców amerykańskiego kina niezależnego. Opowieść o rozpadającym się związku Juliena i Reginy irytuje ze względu na nieudolny dowcip, obyczajowe klisze i nachalnie eksponowaną ekscentryczność bohaterów. 

(...)

Między Julienem a Reginą od samego początku trudno doszukać się wielkiej namiętności. Relacja tych dwojga opiera się bardziej na wspólnym stylu życia niż na głębokiej więzi uczuciowej. W swoim buncie przeciw konsumpcjonizmowi Julien i Regina pozostają zresztą niezbyt przekonujący. Filmowi Cortlunda i Halperin brakuje zarówno żarliwości „Wszystko za życie”Seana Penna, jak i ożywczej ironii „Szczęśliwego poety”Paula Gordona. Inaczej niż w przypadku tamtych tytułów jednostkowa historia bohaterów nie stanowi żadnego inspirującego komentarza do rzeczywistości.

(...) więcej w Dzienniku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz