środa, 7 listopada 2012

Bóg, Trąba, Ojczyzna i Film - Słoń a kino polskie



Dał nam przykład Stanisław Barańczak, w jaki sposób powinniśmy zwracać uwagę na niebagatelną rolę odegraną w polskiej historii i kulturze przez słonie. Z przykrością należy jednak stwierdzić, że książka „Bóg, Trąba i Ojczyzna” ogranicza pole badawcze wyłącznie do literatury i ani słowem nie wspomina o bogatych przecież związkach słoni z polskim kinem. Gorzej, że do mówienia o nich nie kwapi się nie tylko Barańczak, ale też cała armia polskich filmoznawców i krytyków. Choć kolejni badacze nie mają oporów przed debatowaniem o Polskiej Szkole Filmowej bądź Kinie Moralnego Niepokoju a niekiedy sankcjonują nawet istnienie nurtu „kina wielbłądziego” (patrz „Duże zwierzę” Jerzego Stuhra), wciąż nie potrafią zdobyć się na analogiczny gest wobec słoni! Tymczasem w świecie zachodu taką potrzebę dostrzeżono już dawno. Powszechnie zwraca się uwagę, że motyw słonia bywa poruszany we współczesnym kinie zarówno w kontekście bardziej metaforycznym („Kieł” Giorgiosa Lanthimosa), jak i zupełnie dosłownym („Człowiek słoń” Davida Lyncha”, „Słoń” Gusa Van Santa). Milczenie naszych badaczy zaskakuje tym bardziej, że wykorzystanie motywu słonia wielokrotnie pomagało rodzimym reżyserom w poruszeniu spraw bliskich sercu każdego Polaka: utrwaleniu wojennego bohaterstwa, pochwały heroizmu wzmagań z komunistycznym reżimem, czy próby zbudowania nowej rzeczywistości w okresie transformacji ustrojowej. Mimo przywoływania przeze mnie podobnych argumentów podczas wielu formalnych i nieformalnych spotkań, żaden z kolegów po piórze nie zdecydował się dotychczas na rozwinięcie tematu. W związku z tym brzemię opracowania tematu „Słoń a sprawa polskiego kina” zdecydowałem się wziąć na siebie.


Oto subiektywny wybór sześciu najważniejszych polskich filmów zaliczanych do nurtu „kina słoniowego” :



Dwa słonie z szafą, 1958, reż. Roman Polański

Sztandarowa etiuda szkolna Romana Polańskiego. Źródłem groteskowego klimatu filmu pozostaje zestawienie niezdrowej fascynacji przypadkowych ludzi towarzyszące zupełnie zwyczajnemu widokowi dwóch słoni taszczących na swych grzbietach starą szafę. Brak zrozumienia i instynktowna niechęć z jaką na każdym kroku spotykają się bohaterowie daje świadectwo ich egzystencjalnej samotności i niedopasowania do rzeczywistości.



Lotna, 1959, reż. Andrzej Wajda

Mistrz Wajda postanowił odwołać się do nieznanego epizodu z czasów II wojny światowej. Zgodnie z odnalezionymi w latach 50. dokumentami, dowództwo Armii Krajowej postanowiło sięgnąć po pomysł kartagińskiego wodza Hanibala i w walce z okupantem wykorzystać umiejętności słoni bojowych. Jednym z nich jest właśnie tytułowa Lotna. Niestety, pacyfistyczne poglądy i przekorna natura samicy sprowadzają na polskie wojsko wyłącznie nieszczęścia. Przynosząca zgubę kolejnym właścicielom, przechodząca z rąk do rąk Lotna zyskuje rangę tragicznego symbolu losów polskiego oręża.



Poszukiwany, poszukiwana, 1972, reż. Stanisław Bareja


Pracownik muzeum, Stanisław Maria Rochowicz, zostaje niesłusznie oskarżony o przywłaszczenie sobie obrazu. Aby ukryć się przed milicją, mężczyzna decyduje się uciec do ZOO, gdzie pojawia się w przebraniu słonicy. Lekki ton filmu nabiera rysów tragicznych w momencie, gdy Stanisław zakochuje się w przystojnym słoniu...

Słonie, 1992, reż. Władysław Pasikowski

Po likwidacji dotychczasowego cyrku słoń Franz zostaje przeniesiony do innej placówki... W międzyczasie trzech jego kolegów trafia w zasadzkę zastawioną przez kłusowników. Franz poprzysięga zemstę. Do pomocy próbuje zwerbować swojego przyjaciela Ola, odrzuconego swego czasu przez dyrekcję cyrku. Franz nie wie, że od pewnego czasu jego druh znajduje się na usługach morderców... 


Ile waży słoń trojański, 2008, reż. Juliusz Machulski

Stary polski słoń kupuje na przygranicznym bazarze butelkę dziwnego eliksiru. Po jego spożyciu, bohater momentalnie cofa się do czasów swojej młodości. Mimowolnie słoń zyskuje wpływ na najważniejsze wydarzenia z historii Polski: na dworcu w Krakowie odradza Karolowi Wojtyle studiowanie w Szkole Teatralnej, podpowiada Andrzejowi Wajdzie pomysł na zakończenie „Popiołów” i ułatwia Lechowi Wałęsie historyczny skok przez płot.


Matka Teresa od słoni, 2010, reż. Paweł Sala

Tytułowa Teresa jest żoną kłusownika, który właśnie wraca do domu po wielomiesięcznej misji na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Pod nieobecność męża kobieta zaczyna zdradzać silną fascynację kulturą afrykańską. W tajemnicy przed rodziną, w jednym z pokoi hoduje także kilka małych słoników. Wykrycie tego faktu prowokuje tragedię, która służy reżyserowi do refleksji nad słabością instytucji rodziny a nade wszystko stanowi przestrogę przed fanatyczną fascynacją słoniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz