„Trzy siostry T” to Czechow w
manierze szkolnych jasełek. Niczym u rosyjskiego dramaturga, w
filmie Macieja Kowalewskiego obserwujemy bohaterów, którzy
przegrywają swoje życie i pogrążają się w coraz wyraźniejszym
marazmie. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Tytułowe
bohaterki Kowalewskiego to podstarzałe harpie, które zamieniają w
piekło życie wrażliwego 35- latka.
(...)
Tam gdzie intrygujący film Pawła Sali
stawiał na upiorny realizm, Kowalewski salwuje się ucieczką w
niewprawną groteskę. Oparte na tym samym kontraście między
literacką polszczyzną a rynsztokowym slangiem dowcipy bardzo szybko
przestają jednak bawić. Czający się w fabule „Trzech sióstr T”
potencjalny dramat wybrzmiewa natomiast zdecydowanie zanadto
fałszywie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz