sobota, 24 listopada 2012

Heroizm codzienności- recenzja "Barbary" Christiana Petzolda








Nagrodzona Srebrnym Niedźwiedziem w Berlinie obyczajowa opowiastka osadzona w schyłkowym okresie istnienia Niemieckiej Republiki Demokratycznej okazuje się w praktyce przewrotną pochwałą jednostkowego buntu. Reżyserowi Christianowi Petzoldowi udaje się przy tym uniknąć fabularnego efekciarstwa i psychologicznych uproszczeń ciążących starszemu o kilka lat "Życiu na podsłuchu" Floriana Henckela von Donnersmarcka. "Barbara" w pozbawiony patosu sposób – zaczerpnięty rodem z esejów Havla bądź poezji Barańczaka – odnotowuje istnienie swoistego heroizmu codzienności.

(...)

Mimo wyrażanej przez siebie powściągliwości kobieta pozostaje wierna lekarskiemu etosowi i za jego sprawą mimowolnie angażuje się w życie otoczenia. Powolne zakorzenianie się w nowym porządku wespół z deklarowaną chęcią wyjazdu stanowią jednak niemożliwą do pogodzenia sprzeczność. Decyzja o emigracji lub pozostaniu oznacza w praktyce konieczność wyboru między mitem a realnością, ucieczką a konfrontacją. Samo pojawienie się takich wątpliwości świadczy o postępującej przemianie Barbary. Tytułowa bohaterka odkrywa w sobie niespodziewaną siłę i nabiera przekonania, że może okazać się większa niż rozczarowująca rzeczywistość. Niewysłowiona wprost, choć wyraźnie bijąca z filmu sugestia każe wierzyć, że właśnie dzięki postaciom pokroju Barbary już niedługo będzie mogło dojść do ostatecznego obalenia opresyjnego systemu. Czy podobny wzorzec nie wydaje się krzepiący w dobie powszechnego rozczarowania zachodnioeuropejskim modelem kapitalizmu?

Więcej w Dzienniku


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz