"Tabu" Miguela Gomesa zasługiwało na Złotego Niedźwiedzia w Berlinie a teraz wydaje się jedynym sensownym kandydatem do zdobycia Nagrody Filmowej Parlamentu Europejskiego Lux. Film Gomesa już w środę zostanie pokazany we wrocławskim Heliosie Nowe Horyzonty. Po seansie odbędzie się dyskusja z udziałem między innymi mojej skromnej osoby. Póki co, przedstawiam kilka słów o filmie.
„Tabu” hipnotyzuje jako opowieść
o trudnej do przeniknięcia tajemnicy. Czarno- biały film Miguela
Gomesa ogląda się jak znalezioną przypadkiem na dnie szafy starą
fotografię. Portugalski reżyser zdradza wyjątkowy talent do
komponowania zapadających w pamięć kadrów. W obiektywie Gomesa
jednakowo atrakcyjnie prezentują się zarówno krajobrazy Mozambiku,
jak i twarze zamieszkujących niegdyś te tereny ludzi. Twórca
„Tabu” jednocześnie wykorzystuje doskonały pomysł na ożywienie tych
statycznych obrazów. Gomes na naszych oczach wyczarowuje barwny
świat, w którym znajduje się miejsce dla polskich pielgrzymów,
wprawionej w sztuce voodoo mieszkanki Cape Verde a nawet „smutnego
i melancholijnego” krokodyla. Najważniejszą bohaterką „Tabu”
pozostaje jednak ekscentryczna staruszka wciąż pokutująca za grzechy burzliwej młodości. Właśnie mieszające w sobie
chwyty rodem kina niemego i poetycką narrację zza kadru
retrospekcje z przeszłości Aurory wyposażają film Gomesa w największy
ładunek emocji. Wypełnione jazzowymi szlagierami „Tabu” staje
się opowieścią o gwałtownej namiętności, która po latach
przechodzi w przejmującą tęsknotę za utraconą miłością.
Niezależnie od swojej specyfiki, w portugalskim filmie wszystkie te uczucia zachowują
jednakowy poziom intensywności.
Tabu
Reżyseria: Miguel Gomes
Ocena: 9/10
Na deser kilka najładniejszych kadrów z filmu
A także znakomity zwiastun:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz