piątek, 9 listopada 2012

TYLKO, KRÓTKO PROSZĘ: "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego




Film Władysława Pasikowskiego jest jak wykład z historii wygłoszony przez porucznika Franza Maurera. „Pokłosie” nie uznaje mętnych tłumaczeń i tchórzliwych usprawiedliwień. Zamiast tego w krótkich, żołnierskich słowach wspomina o hańbie części Polaków, którzy w czasie II wojny światowej aktywnie przyczynili się do zagłady Żydów. Film Pasikowskiego łączy wstyd za postawę naszych rodaków z ulgą wywołaną dzięki wyraźnemu przyznaniu się do winy. Tak jak większość dokonań reżysera, „Pokłosie” ma w sobie kłopotliwą dwoistość. Stanowiące ozdobę filmu szorstko ironiczne dialogi sąsiadują z nieznośnie egzaltowanymi sloganami o „prawdzie” i „sprawiedliwości”. Obecny w „Pokłosiu” patos znajduje uzasadnienie wyłącznie w jednej sekwencji. Wyraźnie wyeksponowany przez reżysera moment, w którym dwaj bracia odkopują kości Żydów zamordowanych przez swojego ojca wzbudza równie duży dyskomfort, co sekwencja zabójstwa polskich oficerów w „Katyniu” Wajdy. Obie sceny stanowią rewers tego samego medalu przedstawiającego skrajne oblicza polskiej mentalności. Rozgrywające się w czasach współczesnych „Pokłosie” wstrząsa jednak z jeszcze jednego powodu. Wszechobecna w sportretowanym przez Pasikowskiego miasteczku zawiść wespół z instynktownym zamiłowaniem do okrucieństwa nie pozostawia wątpliwości. Gdyby tylko pojawi się odpowiedni impuls, wielu bohaterów bez trudu powtórzyłoby zachowanie przodków sprzed 70 lat.

Pokłosie
Reżyseria: Władysław Pasikowski
Ocena: 8/10 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz