„Pokusa” jest jak „Przed
egzekucją” Tima Robbinsa w wersji softporno. Nowy film Lee
Danielsa jednocześnie zawstydza i pociąga. Postacią najbardziej
reprezentatywną dla jego charakteru pozostaje -odgrywana przez Nicole
Kidman - Charlotte Bless, która przypomina cudem ożywioną lalkę z sex
shopu. Zakochana w skazanym na karę śmierci więźniu kobieta ocieka zmysłowością nieskalaną przez jakikolwiek
rys intelektualny. W „Pokusie” wszystkie stosunki między
bohaterami definiuje uwalniające się spod kontroli pożądanie.
Najciekawiej pod tym względem nie prezentuje się jednak relacja Charlotte
z ukochanym skazańcem, lecz z zafascynowanym kobietą młokosem. Dość
powiedzieć, że pierwszy kontakt fizyczny między Charlotte a Jackiem sprowadza się do obsikania chłopaka na samym środku
publicznej plaży. Daniels przygląda się zachowaniom bohaterów
ironicznym dystansem, ale jednocześnie podporządkowuje stylistykę
swojej opowieści ich gwałtownemu temperamentowi. Duszny od potu,
krwi i spermy klimat „Pokusy” przywołuje na myśl atmosferę
„Morderczego lata” Spike'a Lee. Tak jak w tamtym filmie,
Danielsowi udało się połączyć namiętność i zbrodnię, agresję
i pożądanie. Przy okazji sceny ostrego seksu i przemocy
wielokrotnie bywają przez reżysera estetyzowane za pomocą
soulowej muzyki wyjętej jakby prosto z soundtracku do „Jackie
Brown”. Czy trzeba czegoś więcej, by zaznać w kinie grzesznej
przyjemności?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz