W "Broken" pozornie idylliczne obrazki z londyńskich przedmieść z biegiem czasu odsłaniają coraz bardziej widoczne rysy. W spojrzeniu na portretowaną rzeczywistość Rufus Norris nie przypomina jednak nieprzejednanego ironisty w typie Todda Solondza. Brytyjski reżyser stara się umiejscowić swoją fabułę w pół drogi między niewinnością a wyrachowaniem, fantazją a brutalnym realizmem. Dzięki temu w swych zabawniejszych partiach "Broken" przypomina "Moją łódź podwodną" Richarda Ayoade, by w poważniejszych scenach zbliżyć się do "Polowania" Thomasa Vinterberga.
Sprawność, z jaką Norris opowiada swoją niejednoznaczną historię, zdumiewa tym bardziej, że mamy do czynienia z debiutantem. Zanim twórca "Broken" odkrył dla siebie świat kina, zdążył jednak zdobyć rozgłos jako utalentowany reżyser teatralny i operowy. W pierwszym pełnometrażowym filmie Norris robi świetny użytek z nowego medium i zdradza imponującą dbałość o szczegóły. Kolejne sceny "Broken" potrafią zahipnotyzować za sprawą nastrojowej muzyki Damona Albarna i jego Electric Wave Bureau. W pozornie nieatrakcyjnej przestrzeni przedmieść reżyserowi udaje się także umieścić przyciągające uwagę obrazy. Umiejscowione w sąsiedztwie głównych bohaterów złomowisko ma w sobie nieoczekiwany rys poezji, a stojąca nieopodal zdezelowana przyczepa zaskakuje jako miejsce erotycznych schadzek miejscowych dzieciaków.
(...)
Przenikliwa Skunk dostrzega jednak w swoim otoczeniu szereg nieprawidłowości. Z ukradkowych spojrzeń i podsłuchanych rozmów dowiaduje się o niechcianych ciążach, przemocy i kłopotach z używkami. To wszystko stanowi jednak preludium do wydarzenia, które całkowicie zmienia dotychczasowe wyobrażenia o otaczającej rzeczywistości. Ku zdziwieniu całej okolicy, sympatyczny nauczyciel z lokalnej szkoły zostaje oskarżony o gwałt na uczennicy. Początkowe wzburzenie szybko ustępuje miejsca wątpliwościom. Mężczyzna cieszy się nieposzlakowaną opinią, a rzekoma ofiara nie jest w stanie przedstawić żadnych przekonujących dowodów jego winy. Atmosfera została już jednak zatruta, oskarżenia uprzednio sformułowane a życiorys nauczyciela zyskał trudne do zmazania piętno. Gdzieś z boku całemu temu zgiełkowi uważnie przygląda się Skunk. Dziewczynka w trybie pilnym pozbywa się złudzeń i poznaje całą prawdę o okrucieństwie dorosłego świata. Doskonale wie, że już niedługo sama będzie musiała stać się jego częścią.
(...)
Więcej na łamach DZIENNIKA
Dzisiaj oglądałem, ale dopiero teraz po przeczytaniu recenzji dowiedziałem się, że to film debiutanta - rzeczywiście także i pod tym względem robi wrażenie. Spodobały mi się również zdjęcia Roba Hardy, delikatne i pięknie przedstawiające plany, w których rozgrywają się przecież wcale nie piękne rzeczy. Jest coś w kinie brytyjskim, stawiającym na trudne tematy, ale podchodzącym do nich w ciekawy sposób, pod tym względem produkcja BBC to ciekawa propozycja z premier obecnego tygodnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Racja! Reżyser w wywiadach powołuje się na brytyjski realizm społeczny i rzeczywiście dostrzegam w "Broken" tę samą psychologiczną subtelność i przekorną sympatię wobec dalekich od ideału bohaterów, za którą tak bardzo cenię chociażby Mike'a Leigh :).
OdpowiedzUsuńPozdrowienia