piątek, 25 stycznia 2013

Ocalanie niewinności - recenzja "Broken" Rufusa Norrisa





W "Broken" pozornie idylliczne obrazki z londyńskich przedmieść z biegiem czasu odsłaniają coraz bardziej widoczne rysy. W spojrzeniu na portretowaną rzeczywistość Rufus Norris nie przypomina jednak nieprzejednanego ironisty w typie Todda Solondza. Brytyjski reżyser stara się umiejscowić swoją fabułę w pół drogi między niewinnością a wyrachowaniem, fantazją a brutalnym realizmem. Dzięki temu w swych zabawniejszych partiach "Broken" przypomina "Moją łódź podwodną" Richarda Ayoade, by w poważniejszych scenach zbliżyć się do "Polowania" Thomasa Vinterberga.

Sprawność, z jaką Norris opowiada swoją niejednoznaczną historię, zdumiewa tym bardziej, że mamy do czynienia z debiutantem. Zanim twórca "Broken" odkrył dla siebie świat kina, zdążył jednak zdobyć rozgłos jako utalentowany reżyser teatralny i operowy. W pierwszym pełnometrażowym filmie Norris robi świetny użytek z nowego medium i zdradza imponującą dbałość o szczegóły. Kolejne sceny "Broken" potrafią zahipnotyzować za sprawą nastrojowej muzyki Damona Albarna i jego Electric Wave Bureau. W pozornie nieatrakcyjnej przestrzeni przedmieść reżyserowi udaje się także umieścić przyciągające uwagę obrazy. Umiejscowione w sąsiedztwie głównych bohaterów złomowisko ma w sobie nieoczekiwany rys poezji, a stojąca nieopodal zdezelowana przyczepa zaskakuje jako miejsce erotycznych schadzek miejscowych dzieciaków.

(...)

Przenikliwa Skunk dostrzega jednak w swoim otoczeniu szereg nieprawidłowości. Z ukradkowych spojrzeń i podsłuchanych rozmów dowiaduje się o niechcianych ciążach, przemocy i kłopotach z używkami. To wszystko stanowi jednak preludium do wydarzenia, które całkowicie zmienia dotychczasowe wyobrażenia o otaczającej rzeczywistości. Ku zdziwieniu całej okolicy, sympatyczny nauczyciel z lokalnej szkoły zostaje oskarżony o gwałt na uczennicy. Początkowe wzburzenie szybko ustępuje miejsca wątpliwościom. Mężczyzna cieszy się nieposzlakowaną opinią, a rzekoma ofiara nie jest w stanie przedstawić żadnych przekonujących dowodów jego winy. Atmosfera została już jednak zatruta, oskarżenia uprzednio sformułowane a życiorys nauczyciela zyskał trudne do zmazania piętno. Gdzieś z boku całemu temu zgiełkowi uważnie przygląda się Skunk. Dziewczynka w trybie pilnym pozbywa się złudzeń i poznaje całą prawdę o okrucieństwie dorosłego świata. Doskonale wie, że już niedługo sama będzie musiała stać się jego częścią.

(...)

Więcej na łamach  DZIENNIKA


2 komentarze:

  1. Dzisiaj oglądałem, ale dopiero teraz po przeczytaniu recenzji dowiedziałem się, że to film debiutanta - rzeczywiście także i pod tym względem robi wrażenie. Spodobały mi się również zdjęcia Roba Hardy, delikatne i pięknie przedstawiające plany, w których rozgrywają się przecież wcale nie piękne rzeczy. Jest coś w kinie brytyjskim, stawiającym na trudne tematy, ale podchodzącym do nich w ciekawy sposób, pod tym względem produkcja BBC to ciekawa propozycja z premier obecnego tygodnia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja! Reżyser w wywiadach powołuje się na brytyjski realizm społeczny i rzeczywiście dostrzegam w "Broken" tę samą psychologiczną subtelność i przekorną sympatię wobec dalekich od ideału bohaterów, za którą tak bardzo cenię chociażby Mike'a Leigh :).

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń