piątek, 5 października 2012

Między stałością a impulsem- recenzja "Take This Waltz"



 Sarah Polley już po raz drugi w karierze ujawnia niepospolity talent reżyserski. "Take This Waltz" z gracją balansuje na krawędzi rutyny i szaleństwa, poczucia bezpieczeństwa i skłonności do ryzyka. W opowieści o młodej kobiecie (Michelle Williams) zmuszonej do wyboru między wiernością mężowi, a coraz silniejszą fascynacją kochankiem, Sarah Polley waży argumenty na rzecz obu racji. Mimo że "Take This Waltz" wykorzystuje efektowny fabularnie motyw miłosnego trójkąta, reżyserka trzyma się z daleka od melodramatycznej ckliwości bądź erotycznego wyuzdania. Film Polley sytuuje się za to całkiem blisko refleksyjnego kina obyczajowego spod znaku nieodżałowanego Erika Rohmera.

 "Take This Waltz" ogląda się wręcz jak wyrażoną bez triumfującej satysfakcji polemikę z kinem mistrza Nowej Fali. Film Polley przypomina zwłaszcza wariację na temat zrealizowanej przez Francuza w 1972 roku "Miłości po południu". Przed 40 laty Rohmer liczył jeszcze na trwałość międzyludzkich związków, których ukryta moc była w stanie przetrwać najbardziej wyrafinowane pokusy. Opisujące damsko-męskie relacje z perspektywy współczesnej "Take This Waltz" zwraca raczej uwagę na ich kruchość i trudną do powstrzymania dynamikę.

 (...) więcej w piątkowym Dzienniku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz